Draco i Hermiona

Draco i Hermiona

31 maja 2018

Epilog

Bohaterowi,
Bez którego już zawsze będzie inaczej...   




***


    Obudził się i była to jedyna rzecz, jakiej był całkowicie pewien.
    Nie uchylając powiek, odetchnął głęboko, chcąc nacieszyć się panującą wokół ciszą. Stopniowo, bez żadnego pośpiechu zaczął przyswajać kolejne bodźce, nieuchronnie opuszczając błogi stan nieświadomości, w jakiej tkwił do tej pory. Zdawać by się mogło, że monotonne tykanie stojącego w pobliżu zegara koiło jego zmysły, pozwalając mu pokonać chwilową dezorientację i niemal od razu zwracając świadomość.
    W pierwszej chwili nie mógł sobie przypomnieć żadnych szczegółów z wczorajszego wieczora, które zaczęły do niego wracać dopiero po większym zastanowieniu, co jednoznacznie utwierdziło go w przekonaniu, że ów wieczór – podobnie zresztą jak niemal każdy poprzedni – spędził bardzo miło. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie znalazł czegoś, na co mógłby ponarzekać, chcąc w ten swoisty sposób zadośćuczynić wszelkim kaprysom, jakie bezwarunkowo wyniósł z domu i jakie niezaprzeczalnie czyniły go dziedzicem rodu Malfoyów. Dlatego też krzywiąc się lekko, powrócił wspomnieniami do minionej nocy, w czasie której niemal nie zmrużył oka, przez co jak wyrokował – przyjdzie mu zapłacić niewyspaniem, które co poniektórzy złośliwcy, na jakich natknie się w Ministerstwie, z pewnością od razu wychwycą. Uśmiechnął się lekko i zadziornie na myśl, iż nie była to jednak noc stracona, wręcz przeciwnie – mógł spędzać tak każdą następną, o ile tylko jakiś genialny czarodziej pokroju Snape'a wymyśliłby eliksir likwidujący cienie pod oczami, będące oznakami niewyspania, które – znając jego szczęście – już teraz tkwią bezczelnie na jego licu. 
    Wziąwszy głęboki, uspokajający oddech, przetarł twarz dłonią, leniwie i jedynie z czystego przyzwyczajenia przeczesując palcami włosy, które były odrobinę krótsze od tych, jakie zwykł nosić w czasach szkolnych. Z wolna uchylił ociężałe powieki, niemal natychmiast zasłaniając ręką nienawykłe do światła oczy. Pierwszym co ujrzał, gdy przyzwyczaił się do rozjaśniających sypialnię promieni porannego słońca, były masywne kolumny, wykonane z ciemnego, finezyjnie rzeźbionego drewna, które strzegły ogromnego, dwuosobowego łóżka, w jakim przyszło mu się obudzić.
    Przestronna sypialnia urządzona była niemal całkowicie w jego guście, począwszy od kojących odcieni szarości i bieli, które zdobiły ściany, aż po stojący w oddali kominek. Próżno było tu szukać jakichkolwiek obrazów, które zdobiły ściany w reszcie domu. Ogromne, udrapowane zasłony, strzegły resztę pokoju od słońca, a jedynym akcentem, dopełniającym ten widok, było pojedyncze zdjęcie, stojące na komodzie, na którym zatrzymał swój wzrok na dłużej. Westchnął mimochodem, od razu przypominając sobie o czymś zgoła ważniejszym i kierując swój wzrok na stojący nieopodal zegar. Już niedługo, pomyślał, śledząc poruszające się wskazówki.
    Nie zastanawiając się wcale za długo, stwierdził, że miłą odmianą byłoby nacieszenie się przyjemną ciszą i spokojem, choć odrobione dłużej, a ociężałe powieki niemal od razy zaczęły się zamykać, zupełnie jakby jedynie czekały na to, aż ich właściciel w swej wspaniałomyślności pomyśli dokładnie o tym samym.
    Dopiero gdy poczuł jakiś niewielki ruch kolo siebie, zdał sobie sprawę, że wielkie, dwuosobowe łóżko dzieli z kimś jeszcze, kimś, kogo smukłe ramie dopiero teraz wyczuł na swoim  torsie.
    Delikatna brzoskwiniowa skóra naturalnie odznaczała się na tle białej pościeli i jego bladej skóry, przyjemnie ciesząc oczy. Z czystego przyzwyczajenia przechylił głowę w prawo, tam, gdzie jak zwykle spodziewał się ujrzeć burzę kasztanowych włosów, które dzisiejszego ranka splecione były w niedbałego warkocza. Uśmiechnął się z przekorą, zdając sobie sprawę, że ich opłakany stan był po części wynikiem trudów nocy oraz jego osobistym udziałem w tej sprawie.
    Mając głęboką nadzieję, że leżąca obok dziewczyna nadal pogrążona jest w głębokim śnie, musnął delikatnie jej odsłonięte ramie, jednocześnie przyozdabiając twarz w zadziorny uśmiech.
    Pod wpływem jego dotyku, dziewczyna poruszyła się lekko, nieznacznie marszcząc nos. Najwyraźniej jednak jakaś jej część podświadomości zdołała zgadnąć, że jest obserwowana, bo przeciągnęła się, nadal tkwiąc w jego uścisku.
    – Dzień dobry – mruknęła, nie otwierając oczu.
    – Dzień dobry, Granger – odpowiedział niespiesznie, wymownie kładąc nacisk na jej nazwisko. Witał ją tak każdego ranka, z czystego przyzwyczajenia, lub może przemożonej chęci wracania pamięcią do przeszłości, która nie jawiła się już mrokiem. I choć błyszcząca w porannym świetle obrączka zdobiąca jej palec była niepodważalnym dowodem na to, że dziewczyna przestała używać tego nazwiska już jakiś czas temu, nadal nie mógł powstrzymać się przed tym nieco uszczypliwym nawiązaniem do czasów szkoły, kiedy to zwracał się do niej jedynie w taki sposób.
    Przez dłuższą chwilę śledził wzrokiem jej twarz, zupełnie jakby widział ją po raz pierwszy w życiu. Nie mogąc się powstrzymać, podniósł rękę i delikatnym ruchem odgarnął jej zbłąkany kosmyk włosów, co najwyraźniej skutecznie odpędziło ostatnie senne rozmarzenie, z jakim borykała się do tej pory. Widać jednak było, że choć starała się wyglądać normalnie, nadal nie odpoczęła po trudach ostatnich dni. Chcąc zapewnić jej choć odrobinę więcej snu, otoczył ją ramieniem i jednym, silnym ruchem przyciągnął do siebie, ciesząc się wzajemną bliskością i na nowo zamykając oczy.  Nie potrzebował nawet ku temu jakiś dosadnych słów i bez tego zrozumiała jego przekaz. Rozczulona, pozwoliła sobie na kilka minut błogiej ciszy, po czym westchnęła głośno, wyswabadzając się z jego uścisku. Podniósłszy się lekko, sięgnęła po tkwiące na stoliku obok zwoje pergaminu, nad którymi ślęczała do późna. Rozwinęła je niedbałym ruchem ręki, w międzyczasie rozkładając pozostałe zwoje po całym łóżku.
    – Dziś sobota – dobiegł ją z boku niechętny pomruk.
    Zaśmiała się cicho, jednocześnie przeczuwając nadchodzący potok narzekań arystokraty, z którym już niejednokrotnie musiała się zmierzyć. Jak widać nawet mimo upływu lat, poranki szczególnie tak wczesne, stanowiły dla niego nie lada wyzwanie. Chcąc zapobiec nieuniknionemu, pośpiesznie wyjaśniła:
    – Muszę dopracować kilka spraw. Zostało jeszcze wiele do zrobienia, a przyjęcie już jutro. Śpij – dodała o wiele czulej.
    Draco podniósł nieco głowę, mierząc ją zdziwionym spojrzeniem.
    – Myślałem, że moja matka zaoferowała ci pomoc.
    – Oczywiście – powiedziała, ledwo na niego zerkając. – Jednak niektórych rzeczy, jak na przykład listy gości, chciałabym dopilnować sama.
    W odpowiedzi dobiegło ją ciche mruknięcie zrozumienia, będące zapewne jedynie próbą przekonania jej, że arystokrata jej słucha. Tak naprawdę jednak nie spodziewała się niczego innego, jak głębokiego pochrapywania, które – o co mogła się założyć – powinno rozbrzmieć za kilka minut. Byłby to jedynie skromny dowód na to, że ostatnie dni nie tylko jej dały się we znaki.
    W chwili, w której już miała wymknąć się z sypialni, tak by szelest pergaminu nie zakłócał mu snu, Draco niespodziewanie otworzył oczy, podniósł się do pozycji siedzącej i przejeżdżając dłońmi po twarzy, mruknął:
    – Szlag by to.
    To krótkie, ale jakże adekwatne do panującej sytuacji stwierdzenie, którym najwyraźniej podsumował swój ciężki żywot, bynajmniej jej nie rozbawiło. Znaczyło bowiem nie mniej ni więcej niż fakt, że arystokrata najwyraźniej postanowił wziąć udział w organizacji jutrzejszego przyjęcia, co oznaczało dodatkowe kilka godzin ponownego rozplanowywania dla niej, oraz kilkanaście pomruków niezadowolenia i jeszcze więcej ciętych uwag dla niego. Chcąc zawrócić jego myśli na inny tor, napomknęła nieco sugestywnym tonem:
    – Dziś wieczorem wpadną do nas Harry i Ron, więc liczę, że chociaż tym razem zachowasz się przyzwoicie.
    Dla podkreślenia swoich słów spojrzała na niego sugestywnie, na co Draco jedynie wzruszył ramionami.
    – Nie rozumiem twoich wyrzutów. Przyzwoitość to moje drugie imię... – powiedział niewinnym tonem.
    – A nie wyuzdanie?
    – Nie – burknął lodowato, ignorując jej ironiczny śmiech. – Poza tym zapraszasz Pottera i Weasley'a, mimo iż wiesz, że są na szczycie listy osób, z którymi pod żadnym pozorem nie chcę się spoufalać. W tym względzie ustępują tylko mojej stryjecznej babce Gertrudzie, która ostatnio chwaliła się, że wreszcie ma mniejsze wąsy niż jej mąż, i tej rudej lafiryndzie z Departamentu Sportu, której po pokazie Finnigana, w końcu odrosły włosy. Wymagasz ode mnie zbyt wiele... – dodał dramatycznym tonem, dla lepszego efektu zasłaniając ramieniem oczy.
    – Jakoś nie przeszkadzało ci to w minioną sobotę, gdy wszyscy trzej piliście bez umiaru w Trzech Miotłach... – wypomniała mu, nakreślając przy okazji coś na pergaminie.
    – Piliśmy z umiarem!  – zaprotestował gorączkowo, jednak widząc jej wysoko uniesioną brew, dodał nieco cichszym głosem:  – Jedynie umiar nie chciał pić z nami...
    – Tak czy inaczej, dziś wieczorem spodziewaj się gości – powiedziała, po czym nie usłyszawszy od niego słowa sprzeciwu, mruknęła do siebie  zadowolona: – Jeden problem z głowy.
    – Drugi problem z głową  – dodał o wiele ciszej, najwyraźniej licząc, że Hermina tego nie usłyszy.
    Ona jednak najwyraźniej nie zamierzała zaszczycić go żadnym komentarzem. Przeczuwając za to, że najgorsze ma już za sobą, sięgnęła po kolejny pergamin, tym razem podsuwając go arystokracie prosto przed oczy.
    – Zaprosiłam twoich znajomych ze Slytherinu – wyznała, nie chcąc, by dowiedział się o tym dopiero na przyjęciu.
    – Po co?
    – Wzajemna współpraca jest kluczem do budowania solidnej, opartej na zaufaniu, czarodziejskiej społeczności – wyrecytowała rzeczowym tonem, którego używała zawsze wtedy, gdy ktoś ośmielił się podważać jej idee.
    Draco ziewnął ostentacyjnie, nawet nie udając, że jej słucha. Pozwalając jej dalej wygłaszać podniosłe hasła, których zdążył już nauczyć się na pamięć, zerknął pośpiesznie na trzymany przez nią pergamin. Lista zaproszonych gości okazała się dużo okazalsza od tej, którą spodziewał się ujrzeć, co więcej została przez nią wzbogacona o nazwiska, których nie powinno na niej być.
    – Zaprosiłaś Pansy? –  zapytał nieco zbyt piskliwym tonem, który jednak powinien dać jej do zrozumienia, jakie odczucia żywi wobec swojej dawnej znajomej.
    – Oczywiście – odpowiedziała, nie podnosząc wzroku. –  Ostatnio natknęłam się na nią w Ministerstwie i dobrze nam się rozmawiało. Wiedziałeś, że pracuje teraz w Proroku? Przyznaje, że jest nieco wyniosła i no cóż, na swój sposób uciążliwa, ale chciałam,  by przyszła. Masz coś przeciwko temu?
    Pokręcił jedynie głową, przyznając w duchu jej rację. Może faktycznie Parkinson bywała męcząca, ale swego czasu, gdy miał zabić Dumbledore'a, wykazywała się większym zrozumieniem niż inni Ślizgoni.
    – To dobrze – powiedziała dziwnie zamyślona. – Draco?
    Spojrzał na nią, przeczuwając, że dziwna zmiana nastroju ma jakiś niewytłumaczalny związek z Pansy, która nigdy nie potrafiła jakoś szczególnie utrzymać języka za zębami. Spodziewając się najgorszego, gestem ponaglił ją do powiedzenia mu prawdy.
    – Mówiła, że w Hogwarcie przez jakiś czas spotykaliście się ze sobą... – zaczęła cicho, czując rumieńce zażenowania na twarzy.
    – Ja bym tego raczej tak nie nazwał  – przerwał jej, uśmiechając się porozumiewawczo, jednocześnie nie chcąc, by posunęła się do jakichś daleko idących wniosków.  – Zresztą wytrzymałem z nią jedynie kilka tygodni.
    – Czyli… zerwałeś z nią?
    Draco otworzył szerzej oczy, nie do końca wierząc w sens tego pytania.
    – Nie, nadal jesteśmy razem – zakpił.
    Fuknęła rozjuszona, postanawiając nie komentować jego zachowania. Zamiast tego, przeszła do kolejnego nazwiska, które jak przeczuwała, wzbudzi w nim jeszcze gorsze odczucia.
    – Zaprosiłam też twojego asystenta, Marthego.
    Przez chwilę panowała między nimi cisza, którą Hermiona pochopnie uznała za jego aprobatę. Ciesząc się z własnego sukcesu, zanotowała coś szybko na pergaminie. Dopiero spojrzawszy mu w oczy, doszła do wniosku, że Draco patrzy na nią z nisko opadłą szczęką, jakby nie mógł uwierzyć w  to, co właśnie usłyszał.
    – To kurdupel... – przypomniał.
    –  I to ma być argument? – zapytała ze złością.
    – A nie jest?
    Przez moment patrzyła na niego, rozważając w duchu, czy w ogóle podejmować z nim temat. Wreszcie, jakby coś postanawiając, odsunęła od siebie zaległe pergaminy, po czym łapiąc Dracona za rękę, powiedziała:
    –  Fakt, że Marthy jest trochę niższy, nie może go wykluczać z życia towarzyskiego. Jest przy tym twoim najbliższym współpracownikiem, więc to oczywiste, że nie może zostać pominięty.
    – Ale jest przy tym głupi jak pień  – podsumował, po czym nie robiąc sobie nic z jej oburzonej miny, zaczął się zastanawiać – Pewnie to ma  jakiś związek z jego wzrostem. Może przy gruncie jest mniej tlenu...?
    – Jesteś niemożliwy –  podsumowała.
    Uśmiechnął się na tę uwagę, interpretując ją zupełnie inaczej niżby chciała tego Hermiona. Z zadowoleniem przysunął się bliżej, sprawiając, że kilka zapisanych już pergaminów spadło na podłogę. Nie przejął się tym jednak, uznając, iż organizacja planowanego przyjęcia i bez tego pochłonęła stanowczo zbyt dużo czasu. 
    – Poza tym nie sądzę, by wszyscy pojawili się za przyjęciu. Odkąd zostałeś szefem Departamentu Przestrzegania Prawa, wśród niektórych krążą plotki, że polujesz na stanowisko nowego Ministra, a to nie przysporzy ci zwolenników.
     – Nie musi. Mam dość lizusów, wystarczy mi Marthy. Poza tym zostanie Ministrem wcale mnie nie interesuje, Kingsley nadaje się do tego dużo lepiej.
    –  Ambicje są ważne.
    – Nie marudź – powiedział, ziewając przy tym szeroko. – Powinnaś popierać moje zdanie, w końcu już od kilku lat jesteś moją... Jak mugole to nazywają? Bratnią duszą!
    – Zważywszy na fakt, gdzie trzymasz swoją lewą rękę, pokusiłabym się o stwierdzenie, że nawet kimś więcej – wytknęła.
    – Szczegóły – mruknął ani o cal nie zmieniając swojej pozycji.
    Rozmawiali jeszcze długo, planując kolejne szczegóły przyjęcia, i drocząc się, gdy jakiś element nie podobał się temu drugiemu. Dopiero gdy ciężkie zasłony nie potrafiły poradzić sobie z coraz silniejszymi promieniami słońca, sięgnął po leżącą na stoliku obok różdżkę, cofając Silencio, które minionego wieczoru rzuciła na nich Hermiona.
    Kolejny raz tego ranka spojrzał stojący nieopodal zegar, którego wskazówki nieuchronnie wskazywały moment, na który czekał, odkąd odtworzył oczy. Wreszcie niemal instynktownie wiedząc do czego to wszystko zmierza, zaczął odliczać.
    – Trzy, dwa, jeden... – dokończył w myślach, uważnie obserwując promienie słońca, przedzierające się przez białą zasłonkę, okrywającą brzeg misternie rzeźbionego łóżeczka, które stało w odległym kącie pokoju i nieustannie przyciągało wzrok arystokraty. Uśmiechnął się, wiedząc, że to, na co czekał od samego rana, już za moment się wydarzy, a gdy w końcu do ich uszu dobiegł odgłos cichutkiego płaczu dziecka, odwrócił się w stronę leżącej obok niego Hermiony, która patrzyła na niego uważnie i z ogromną czułością, zupełnie jakby i ona nie czekała tego ranka na nic innego.
    – Twoja kolej, Granger  – powiedział z mściwą satysfakcją, jednocześnie posyłając w jej stronę zadziorny uśmiech i zabijając tym samym tę cudowną chwilę.
    Fuknęła rozjuszona, zbierając spod głowy niewielką poduszkę i uderzając w niego z głuchym łoskotem. 
     Zaśmiał się głośniej, doskonale wiedząc, że jej złość jest tylko pozorna, że tak naprawdę i ona cieszy się tymi porankami, które już od tygodnia spędzają we trójkę. I choć zmęczenie spowodowane planowaniem przyjęcia na cześć Scorpiusa i cogodzinne nocne wstawanie było widoczne na jej twarzy  ani razu się nie skarżyła.
    Draco umilkł, uważnie patrząc, jak dziewczyna wstaje z łóżka i podchodzi do niewielkiego, białego łóżeczka, wabiona coraz głośniejszym płaczem ich syna. Z chwilą, w której pochyliła się nad nim, jej twarz rozjaśniła się jeszcze bardziej.
    Podniósłszy dziecko, przytuliła je do siebie, po czym przemówiła cichutkim, pełnym czułości głosem. Mówiła o prezentach, które dostanie od dziadków, o tym, jak za parę lat dostanie swoją pierwszą miotłę od taty i o Hogwarcie, najwspanialszym miejscu, w którym poznali się jego rodzice. Opowiadała mu, jak wspaniałe będzie miał życie, jak mnóstwo osób będzie go kochać i o wielu innych rzeczach, które mówi się właśnie w takich chwilach dziecku. Następnie podeszła z nim do okna, by opowiedzieć mu o okolicy, w której przyszło im zamieszkać.
    Scorpius zaśmiał się dźwięcznie, najprawdopodobniej nie rozumiejąc ani słowa z tego płynnego monologu, jakim raczyła go Hermiona, i  dopowiadając samemu sobie historię starej tablicy, którą co rano widział przez okno. Jego jasne, niemal białe włoski, poskręcane w delikatne loczki upodabniały go do maleńkiego kupidyna, a szare, przenikliwe oczy, tak podobne do oczu jego ojca, przepełnione były szczęściem, które udzielało się jego rodzicom.
    Draco z nieznaną sobie nostalgią patrzył na Hermionę, trzymającą w ramionach ich syna, który machając rączkami, pokazywał na chyboczącą za oknem tabliczkę z napisem Staforschire.
    Patrzył na ten widok każdego ranka, do końca nie wiedząc, jak powinien się czuć w tej chwili. Dopiero gdy Hermiona odwróciła się ku niemu i posłała mu swój promienny uśmiech, zrozumiał, że najwyraźniej tak wyglądało szczęście.


Koniec
____________________________________________________

Tym, dla których ta historia była czymś więcej, niż tylko zbiorem chaotycznych myśli totalnej amatorki, bardzo serdecznie dziękuję.
Tych, którzy liczyli na inne zakończenie, bardzo przepraszam.
Tym, którzy komentowali każdy rozdział, albo zostawili po sobie choćby jeden ślad, bardzo, bardzo dziękuję.
Tym, którzy czytali, nie ujawniając się nigdy, dziękuję po stokroć.
Tych, których podobnie jak teraz mnie zalała fala lukru i słodyczy po tym epilogu, również przepraszam i kieruje wprost do lodówki po coś zdrowego do przegryzienia. Ja na ten przykład skłoniłam się ku zdrowej i bogatej w witaminy... czekoladzie.
Inaczej planowałam się z Wami pożegnać, inaczej to wszystko zakończyć. Jednak wyszło, jak wyszło, a mnie pozostały w udziale jedynie wirtualne pokłony u Waszych stóp, a w szczególności myślę tu o Pandzie, Cookie Monster i Sappy, Arcanum, Mrs M. i Charlotte Petrowie za to, że były ze mną zawsze, nie ważne co akurat strzeliło mi do głowy.
Pisałam to opowiadanie ponad trzy lata i teraz, gdy w końcu przychodzi mi je zakończyć, czuje się co najmniej dziwnie. Mam jednak nadzieję, że cieszycie się z faktu, że wreszcie po trudach i znojach dobrnęliśmy do końca.
Dziękuję wszystkim za wsparcie, wyrozumiałość i cierpliwość. Życzę Wam byście nigdy nie stąpali twardo po ziemi. Wszak życie zaczyna się dużo wyżej!
                                                                                               IvaNerda


      
          

44 komentarze:

  1. Aj, ostatni rozdział, epilog. Herbata zrobiona, kanapki zrobione, można zaczynać czytać!

    „Kiedy jesteś przy mnie” zaczęłam czytać w zasadzie dawno temu – z około dwa lata temu, jak nie więcej? Tak mi się wydaje! To naprawdę strasznie dużo czasu. Pamiętam, że pierwszą rzeczą, która mnie urzekła w Twoim opowiadaniu, kiedy weszłam pierwszy raz na Twojego bloga, był cytat! 'Pomiędzy dobrem a złem jest ogród; tam się spotkamy'. Piękny i kiedy teraz o nim myślę, uważam, że idealnie pasuje do tej historii. Stworzyłaś coś przepięknego, piękną historię, która zdecydowanie wyróżnia się spośród innych; sama wiesz ile jest teraz opowiadań o Hermionie i Draco w blogosferze. Ale Twoja historia zostaje w pamięci. I jestem pewna, że wrócę do niej jeszcze nie raz; myślę, że zacznę czytanie od nowa jeszcze dzisiaj. :)

    Z perspektywy minionego czasu mogę z ręką na sercu powiedzieć, że opłaciło się czekać na kolejne rozdziały, opłaciło się sprawdzać Twojego bloga, czy pojawiło się tu coś nowego. Z każdym kolejnym rozdziałem widziałam pewien progres – wydawało mi się, że radzisz sobie coraz lepiej z pisaniem, że masz coraz lżejsze pióro. Jeden rozdział wydawał mi się idealny, ale dodawałaś kolejny i nagle ten wskakiwał na podium, na pierwsze miejsce. Podsumowując: z każdym rozdziałem pobijałaś samą siebie. I chyba o to w tym wszystkim chodzi – żeby ciągle się kształcić, być coraz lepszym. Ty, Ivo, z każdym kolejnym rozdziałem tego opowiadania stawałaś się coraz lepsza. Między pierwszym rozdziałem a tym epilogiem widać ogromny przeskok, więc – możesz być z siebie dumna. Ja jestem z Ciebie dumna! Dokonałaś czegoś, czego wielu osobom się nie udaje. Trzeba być naprawdę wytrwałym i zaciętym, żeby dokończyć takie opowiadanie; szczególnie patrząc na to, jak dużo często dzieje się w międzyczasie w naszym realnym życiu i jak bardzo czasem po prostu się nie chce. Mam nadzieję, że podczas tych trzech lat miałaś jak najmniej takich chwil zwątpienia.

    Muszę Ci się do czegoś przyznać — jakiś czas temu oderwałam się od czytania opowiadań w blogosferze, nie mówiąc już o pisaniu czegoś swojego. Ostatnio w moim życiu wydarzyło się tyle złych rzeczy, które mnie złamały, że straciłam chęć do czegokolwiek, a w blogosferze trzymało mnie tylko i wyłącznie Twoje opowiadanie. Twoja historia była tym, na co czekałam z taką niecierpliwością; czasem nawet przypominałam się w komentarzach! :D Jestem przeszczęśliwa, że udało Ci się skończyć tę historię, to ogromny sukces.

    Przyznaję się — podczas czytania epilogu strasznie płakałam. Mimo że nie było w zasadzie w nim nic smutnego, wręcz przeciwnie, ukochane szczęśliwe zakończenie, które wymarzyłam sobie w tej historii, się spełniło, ale mimo wszystko poleciało dużo łez! Ale to dobrze, wiesz? Dobrze, że tak zakończyłaś tę historię. Szczególnie kiedy realne życie często kopie nas po tyłkach, sponiewiera, dałaś nam szansę przeczytać coś, przenieść się wyobraźnią do świata, w którym toczy się spokojne, szczęśliwe życie. Często historie, które czytamy w książkach czy na blogach, są formą terapii. Może Twoja historia będzie teraz terapią dla mnie? Tak czy inaczej – bardzo Ci za to dziękuję! ;)

    Przez całe opowiadanie trzymałaś nas w niepewności co będzie dalej. Prawie do samego końca nic nie było do końca jasne – czy Hermiona i Draco w końcu będą razem, czy planujesz dla nich inne zakończenie? Dopiero przy ostatnim rozdziale odetchnęłam z ogromną ulgą; jednak Draco i Hermiona odnaleźli siebie w tym pokręconym świecie. Ach! Jak mnie to cieszy, nawet sobie nie wyobrażasz. Spotkało ich tyle sytuacji, które mogły pokrzyżować plany, które mogły wszystko zepsuć, a jednak… to wszystko miało jakiś sens, bo dzięki temu dotarli do siebie. Kurczę, nie wiem czy to, co piszę, ma jakikolwiek sens, ale musisz mi wybaczyć, bo jestem cała rozdygotana. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwe zakończenie, szczęśliwe życie. Piękny koniec, na taki zasłużyli po wszystkich zawirowaniach, Draco i Hermiona!

      Bardzo, bardzo Ci dziękuję, Ivo, za to opowiadanie! Niejednokrotnie uroniłam przy nim łezkę, czasem było ich więcej, czasem mniej. Dziękuję Ci za Twój humor – przez który również płakałam, tyle że ze śmiechu. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak wiele razy poprawiłaś mi swoimi rozdziałami nastrój. Czytanie Twojego opowiadania było dla mnie piękną odskocznią od życia i jestem Ci bardzo za to wdzięczna. Dziękuję też, że zawsze odpisywałaś na moje komentarze! Dzięki temu mogłam Cię trochę poznać. Jesteś naprawdę bardzo wartościową osobą! Z całego serca życzę Ci wszystkiego dobrego, bo serio – zasługujesz na szczęście, więc proszę, bądź szczęśliwa! I spełniaj marzenia.

      Jeszcze raz gratuluję, chylę przed Tobą czoła. Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz do blogosfery, bo Twoje historie są naprawdę inspirujące i warte przeczytania. Będę czekać i obserwować z ogromną niecierpliwością. A na dzisiaj to tyle. Jeszcze tu wrócę nie raz! ;)

      Buziaki,
      M.

      Usuń
    2. Cytat o Ogrodzie pojawił się w chwili, kiedy najbardziej go potrzebowałam. Pamiętam, że zaczynając to opowiadanie, trafiłam na pewien biograficzny film, w którym posłużono się mniej więcej tymi słowami. Przefiltrowałam je na własne potrzeby i oto jest! Urzekł mnie od pierwszego przeczytania i przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie innych słów, które miałyby widnieć na tej stronie.
      Fajnie, że jest ktoś, kto widzi we mnie progres. Szczerze mówiąc sama go dostrzegam i to nie z uwagi na to, że wyobrażam sobie, iż końcowe rozdziały są nie wiadomo jak dobre, ale raczej z tego względu, że początkowe są tak beznadziejne. Nadal jestem w lesie, jeśli chodzi o pisanie. Ale przynajmniej teraz wiem, jak duzo mi jeszcze brakuje i w którym kierunku muszę iść. To opowiadanie dało mi bardzo dużo. I nie chodzi jedynie o poprawę pisania. Zaczęłam więcej czytać, przekopywać internet w poszukiwaniu swoistych perełek, zmieniłam się również i ja. Teraz już nie wyobrażam sobie, bym kiedykolwiek mogła porzucić świat ff. Dostałam wiele uwag, co powinnam poprawić, na czym się skupić, czego unikać. I to mi bardzo pomogło.
      Dziękuję Ci kochana za tyle wsparcia, którego mi udzieliłaś. Że zawsze byłaś i zawsze będziesz. Za cierpliwość, uronione łezki i inne niewiarygodne rzeczy. Chylę czoła, ściskam i padam przed Tobą!
      Iva Nerda

      Usuń
  2. To opowiadanie ma w sobie coś wspaniałego. Mieliśmy okazję popłakać, pośmiać się lub przerazić, ale właśnie to sprawia, że z taką niecierpliwością czekałam na każdy rozdział.
    Zapewne moje komentarze momentami były dość przesadzone i pełne chaotycznych zwrotów, ale to wszystko z emocji, które we mnie powodowały napisane przez Ciebie wydarzenia.
    Bardzo dziękuję za te trzy lata. To wielki zaszczyt móc być przy tej historii niemal od początku. Cieszę się, że Ciebie poznałam i nawet raz czy dwa miałyśmy okazję zamienić kilka słów :)
    Mam nadzieję, że to nie koniec Twojej pisarskiej twórczości i w niedługim czasie zaskoczysz nas czymś nowym. Trzymam kciuki, aby wena dopisywała!
    Epilog to sama słodycz i pomimo tego, nie ma tu przesadnej ilości cukru. Jest tak jak lubię — słodko ale z klasą.
    Brawo za tę historię i oryginalną fabułę, za sarkazm i ironię, którą aż ociekały wypowiedzi Malfoya, brawo także za odważną Hermionę, która nie bała się wyzwań i przy tym była dość zabawna.
    Mój komentarz nie jest tak długi jak ten M., ale myślę, że przekazałam najważniejsze. Jeszcze raz dziękuję!
    Przy okazji zapraszam do siebie na LML, bo tam nowości.
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Arcanum to Ty pierwsza odkryłaś moje opowiadanie i skomentowałaś wszystkie siedem rozdziałów, jakie w tamtej chwili były. I zostałaś ze mną, mimo tego wszystkiego, co wykreowało się w mojej głowie.
      Dziękuję Ci po stokroć za te słowa, za wsparcie, cierpliwość i gotowość do komentowania. Nigdy mnie nie zawiodłaś! Dziękuję za życzenia urodzinowe, o których zawsze pamiętasz, za to, że nie mieszkamy wcale tak daleko od siebie, za kciuki i wszystko pozostałe.
      Oby do następnego!
      Iva Nerda

      Usuń
  3. No i na szczęśliwe zakończenie liczyłam! Dziękuję!
    Epilog był przyjemny i...uroczy;D
    Jakaś łezka się w oku kręci, gdy sie pomyśli jak dluga drogę trzeba było przeżyć, by dotrzeć aż tutaj...
    Ale pojawia się też pytanie, czy Ivo powstanie kolejne opowiadanie? Nawet sobie nie wyobrażam, że odpowiedź bylaby negatywna!/N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Za to, że podobał Ci się epilog, nawet jeśli ja nie jestem do końca ukontentowana. Ale taka już chyba rola autora.
      Nie wiem co przyniesie przyszłość, nie chcę niczego obiecywać. Pomyślę nad tym intensywnie :D
      Pozdrawiam i dziękuję,
      Iva Nerda

      Usuń
  4. Nie bardzo wiem co napisać.
    Przede wszystkim dziękuje za tę historię. To naprawdę jedno z najlepszych tego tupu opowiadań jakie przyszło mi czytać. Śmiałam się, płakałam, wzruszałam, denerwowałam, wściekałam, wątpiłam, wierzyłam. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że mogłam to wszystko dzięki Tobie odczuwać. Epilog wspaniały. Słodki, lukierkowy ale w żaden sposób nie tracący charakteru jaki miało całe opowiadanie. Kocham postaci, które stworzyłaś. Ich charakterność, sposób bycia, wrażliwość. Będę ogromnie tęsknić za Twoją twórczością, która nie wątpliwie jest niesamowita.
    Jeszcze raz dziękuje za wszystko i z cichą nadzieją liczę na to, że to jeszcze nie koniec... więc do przeczytania Ivo, s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając te komentarze, mam strasznie dziwne wrażenie, że są zaadresowane do zupełnie kogoś innego... Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że jest ktoś, kto tak bardzo na mnie liczył.
      Jestem szczęśliwa, że mogłam dla Was pisać. Dla każdego po kolei i wszystkich razem.
      Dziękuję za te słowa, czuję jakbym unosiła się dobre 3 metry nad niebem.
      Nie wiem, czy to koniec, czy też powstanie coś nowego. Myślę o tym często, ale nie chce niczego w ciemno obiecywać. Mam jednak nadzieję, że zostaniesz tu ze mną.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję!
      Iva Nerda

      Usuń
  5. Dziękuję.
    To chyba jedyne słowo, które przyszło mi na myśl po przeczytaniu epilogu. Dziękuję Ci za stworzenie wspaniałej historii, dzięki której mogłam uśmiechać się do monitora na wyobrażenia w głowie. Historii, która czasami wywoływała przyspieszone bicie serca, czasami powodowała złość i zwątpienie. Pozwoliłaś mi na nowo wdrożyć się w magiczny świat, odkryć go raz jeszcze i (chyba) pozostać na dłużej.
    Trafiłam do Ciebie stosunkowo niedawno, może około 2 miesięcy temu, po latach zapomnienia o dramione. Mam nadzieję, że wybaczysz mi brak komentarzy pod rozdziałami, lecz chciałam Ci powiedzieć, że ostatnimi czasy potrafiłam zaglądać na Twojego bloga kilka razy dziennie sprawdzając czy jest już epilog.
    Niesamowicie Cię podziwiam za wytrwałość, za styl, za bycie - chyba tak po prostu. Jeszcze raz dziękuję, mając cichą nadzieję, że to nie koniec twoich opowiadań.
    AM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję.
      Za te słowa, po których zawsze moje serducho galopuje w coraz szybszym tempie. Za zostanie przy mnie po tych dwóch miesiącach, za sprawdzanie moje bloga po kilka razy dziennie i za to, że liczyłaś na mnie, nawet jeśli robiłaś to bez ujawnienia się. Dziękuję, pozdrawiam, ściskam i teraz już oficjalnie witam w moich skromnych progach. A żebyś została jak najdłużej!
      Iva Nerda

      Usuń
  6. Piękne zakończenie :')
    A.Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie zakończone wspaniale!
    Dziękuję za to że pisałaś to opowiadanie!! Wyszło świetnie 👌🏼
    Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! I również pozdrawiam! A niechaj moc będzie z Tobą!

      Usuń
  8. Czytam ten epilog wraz z ostatnim rozdziałem już kolejny raz i nadal nie migę przestać się zachwycać! Stworzyłaś tak spójną historię z pełnokrwistymi bohaterami, po prostu chylę czoła. Właśnie łzy lecą mi ciurkiem, więc chyba na tym zakończę i napiszę - dziękuję, z całego serca za emocje które mi dostarczyłaś. Najważniejszą kwestią jest chyba to, że jeszcze nigdy nie czytałam tak pięknego i subtelnego wyznania miłości, jak tego w Twojej historii. Życzę Ci dużo weny na przyszłość i nie mogę doczekać się kolejnych opowieści, które wyjdą spod Twojego pióra. Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam Twoją wypowiedź juz któryś raz i za każdym razem zadaję sobie to samo pytanie: Czy serio masz na myśli moje opowiadanie?
      Cieszy mnie Twój płacz, choć to okrutne, wiem. Ale dziękuję Ci za niego z całego serducha, bo mam świadomość, że przemówiła do Ciebie ta historia. Zabawne, jak zielona byłam, gdy zaczynałam to pisać i jak zielona jestem nadal, gdy piszę do Ciebie tą odpowiedź.
      Dziękuję po stokroć i jeszcze kolejny raz, bo te słowa są zdecydowanie zbyt wielkie, jak na opowiadanie, którego dotyczą.
      Teraz sama pochlipuję po cichu i liczę na to, że nie zauważysz, jak plątają mi się literki z powodu łez, które absolutnie wszystko mi przesłaniają.
      Dla takich komentarzy warto było pisać.
      Dla takich czytelników warto było dążyć do epilogu.
      Chylę czoła i ściskam wirtualnie!
      Iva Nerda

      Usuń
  9. Kiedyś, dawno temu, przez jakiś czas czytałam to opowiadanie na bieżąco. Nawet chyba zostawiłam z dwa komentarze... Może mnie pamiętasz, może nie... Nieważne. Nie wiem, co się wtedy stało, że przestałam czytać, ale cholernie tego żałuję. Kilka dni temu przypomniałam sobie o tej historii i postanowiłam do niej wrócić, co okazało się genialnym pomysłem.

    Nie umiem pisać komentarzy, bo raczej rzadko to robię. Ale spróbuję.

    Chciałabym ci podziękować za tak dobry tekst. Tęskniłam za uczuciem aż takiego wciągnięcia się w czytanie. Historia ta jest niezwykle pomysłowa i przemyślana. Najbardziej zaskakującym wątkiem dla mnie była próba odrodzenia się Voldemorta. Po sielance podczas pobytu w pensjonacie, uderzyła mnie powaga z początku tego tekstu. Zdążyłam przyzwyczaić się do dosyć lekkiej tematyki, mimo faktu, że misja im powierzona nie należała do najprostszych, a tu taka niespodzianka!

    Druga sprawa – dialogi pomiędzy Draco i Hermioną. Uwielbiałam ich cięte uwagi i wredne komentarze. Uwielbiałam wszystkie momenty, które pozornie nic dla nich nie znaczyły, a jednak zbliżyły ich do siebie: naukę pływania, zazdrość Draco w stosunku do Maxa czy zniesienie Hermiony z góry. Wszystko działo się między nimi powoli, co było przyjemną odskocznią od szybkiego wpadania sobie w ramiona, które występuje w znacznej ilości dramione... No i to opowiadanie przemówiło do mnie kompletnie, bo lubię fanfiki przygodowe z nutką romansu... A to dokładnie takie było.

    I ostatnia rzecz, na którą chciałam zwrócić uwagę – styl. Jestem pełna podziwu dla twoich opisów. Mnogich, długich, dopracowanych opisów, jeśli mam być dokładna. Jako ktoś, kto też trochę pisze, wiem, że to sztuka niełatwa, dlatego „Kiedy jesteś przy mnie” czytałam z lekkim poczuciem zazdrości. Niełatwo jest operować słowem w tak dobry, a zarazem lekki sposób... Pogratulować! :)

    Nie wiem, czy przeczytasz ten komentarz, bo skończyłaś to opowiadanie jakiś czas temu... Ale i tak jeszcze raz dziękuję za tak świetne ff! Z pewnością kiedyś jeszcze do niego wrócę :D

    Feltson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Cię doskonale, Seleno. I zostawiłaś troszkę więcej niż dwa komentarze, co bardzo sobie cenię :*
      Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że wróciłaś do mojego opowiadania, i jeszcze bardziej cieszę się z faktu, że tak Ci się spodobało.
      Wątek odrodzenia Voldemorta był dla mnie jednym z trudniejszych w tym opowiadaniu (najtrudniejszym była relacja między Draco i Hermioną). Nie wiedziałam do końca czy nie przesadziłam, czy nie poniosła mnie wyobraźnia, w końcu Voldemort już tyle razy się odradzał, że kolejny mógłby być nie do zniesienia. Tym bardziej wiwatuję sama sobie, że przypadło Ci to do gustu.
      Jeśli mam być szczera, to sama wróciłam do swoijego opowiadania. Przeczytałam je jeszcze raz, w sumie nie wiem do końca po co... Może żeby poczuć się jak prawdziwy czytelnik, jak jedna z Was, którzy czytali je nawet wtedy gdy miałam ochotę rzucić je w diabły. Przeczytalam i to było... dziwne. Ale ja tak mam ze wszystkimi swoimi tekstami :D
      Dziękuję Ci za wspaniały komentarz, za ciepłe słowa, za poprawę humoru, za to że jesteś.
      Pozdrawiam, Iva Nerda

      Usuń
  10. Trafiłam na twojego bloga przedwczoraj zupełnie przypadkiem, kiedy to przeszukiwałam internet w celu znalezienia zdjęć Hermiony i Draco jako swoiste natchnienie dla mojej znajomej, która również pisze o miłości tych dwóch bohaterów. I przez te dwa dni czytając każdy rozdział tej historii, sprawiłaś mi istny rolercoster uczuć. Od śmiechu po płacz. Wzruszałam się tak często, że moim nieodłącznym elementem czytania były chusteczki. Dzisiaj przepełnia mnie ogromny smutek, że ta historia tak szybko się skończyła ( choć nikt mi nie bronił czytać jej wolniej:D, a prawdę mówiąc poprostu nie mogłam się oderwać). Czytając twoją książkę nie sposób było odróżnić jej od książek znanych lub mniej znanych autorów, których pozycje można znaleźć na półkach księgarni. Uważam, że jesteś na bardzo dobrej drodze do napisania czegoś co mogło by być wydane. A póki co dziękuję Ci za te piękne chwile, za emocje i za możliwość oderwania się od rzeczywistości. To był wspaniały czas choć tak krotki. Będę tu zaglądać mając cichą nadzieję że to jeszcze nie koniec tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie,
      są takie komentarze, które czyta się z wypiekami na twarzy, nie do końca wierząc, że ktoś napisał je pod Twoim adresem. I Twój komentarz właśnie taki jest.
      Swoją przygodę z Dramione zaczęłam właśnie w taki sam sposób. Kiedyś szukałam zdjęć Rona i Hermiony, ale natrętny internet podsyłał mi coraz to nowe foty zdjęć Hermiony i Draco. Nieświadomie grzebałam dalej, aż trafiłam na jakieś opowiadanie. I tak oto od tego do tamtego i sama zaczęłam pisać.
      Dziękuję za wspaniały komentarz! Nawet nie wiesz jak bardzo me serce się raduje!
      Iva Nerda

      Usuń
  11. Cześć, kochana!

    Planujesz jakiś powrót? Przeczytałabym coś nowego, co wyszło spod Twojej ręki! W każdym razie - trzymaj się ciepło i wracaj do nas! :)

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, kochana!
      Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że ciągle tu zaglądasz. Jak widzisz, ja popadłam w jakis dziwny marazm i nie potrafię go zwalczyć, choć bardzo bym sobie tego życzyła.
      Tak, planuje wrócić. Mam zaczęte trzy miniaturki, żadna nie jest skończona, ale jedna z nich pojawi się na święta. I chyba właśnie tak będzie wyglądał mój powrót do świata dramione, choć pewności nie mam.
      Trzymaj kciukasy!
      Iva Nerda

      Usuń
    2. Czekam na te trzy miniaturki! Bez obijania się, proszę! :D

      M.

      Usuń
    3. Miniaturki się "tworzą":)

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Tak, drogi Anonimie? :)

      Usuń
    2. Gdzie się podziewasz:(

      Usuń
    3. Miałam małe problemy techniczne. tzn wcale nie takie małe, otóż straciłam prawo wejścia do własnego bloga... Mogłam Wam odpowiadać jako Anonim, ale czy ktoś uwierzyłby, że ja to faktycznie ja? Wolałam zaczekać aż wszystko wróci do normy, co trochę trwało, przyznaję, ale najważniejsze, że jestem.
      Mogę już odpowiadać na wszystkie pytania i NIE, nie porzuciłam bloga:)

      Usuń
  13. Hej,
    postanowiłam przeczytać wszystko i dopiero po tym się odezwać. Więc piszę. Czytałam to opowiadanie przez tydzień. Złamałam swoje zasady z porą spania - nie mogłam oprzeć się pokusie by dowiedzieć się co będzie dalej. Cały czas chciałam tylko czytać i czytać. Chłopak śmiał się, że w wolnych chwilach zastaje mnie ciągle w tej samej pozycji: z komputerem na kolanach i wzrokiem wbitym w ekran zawzięcie pokonując zdanie po zdaniu. Ciężko było mnie od tego odciągnąć.
    Czytało się świetnie, dialogi fantastyczne. Troszkę humor Draco przypominał mi mój własny. Co ogromnie mi się podobało. Bardzo żałuję, że opowiadanie dobiegło końca. Podziwiam Twoją pracę.
    Mam nadzieję, że się odezwiesz. Daj znać czy piszesz coś jeszcze? Może masz zamiar napisać? ;)
    Pozdrawiam Angelika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:)
      Dziwnie jest czytać, że ktoś zarwał noce, by czytać moje opowiadanie. Przyznaję, że sama tak robiłam, ale z klasykami Dramione, jak Naprzeciwko, Lubię gdy jesteś obok, Wiara itp. Nigdy nie spodziewałam się, że ktoś zrobi to z moim opowiadaniem. Dziękuję:)
      W związku z problemami technicznymi, o których pisałam wyżej, miałam mały przestój. Ale czytałam każdy nowy komentarz, zaglądałam na bloga codziennie. Nie porzuciłam KJPM.
      Ostatnio życie nie jest dla mnie zbyt łaskawe, a to w kwestii zdrowia, to znowu pracy. Staram się nie porzucać Dramione, ale oderwanie się od szarej rzeczywistości jest dla mnie teraz o wiele trudniejsze, niż było to za czasów szkoły. Piszę 3 miniaturki. Na razie nie planuję żadnego nowego opowiadania, nie chcę Was zwodzić obiecując gruszki na wierzbie. Dlatego napiszę prawdę: piszę 3 miniaturki, z których jedna jest prawie skończona. Z tym że składa się ona tylko z dialogów, wiec nie wiem, czy jest sens ją publikować. Traktuję ją jako rozgrzewkę, ale nie wiem czy komukolwiek się spodoba. Po tych trzech miniaturkach zastanowię się co dalej:)
      Dziękuję za komentarz, za miłe słowa i za to, że jesteś.
      IvaNerda

      Usuń
  14. Przeczytałam po raz drugi i po raz drugi jestem urzeczona. Z zafascynowaniem pochłaniałam każde słowo kolejnych rozdziałów. W poprzednim rozdziale w oku zakręciła się łza co przyprawiło mnie o dziwny stan niebywałego wzruszenia faktem, że mimo tego, że doskonale pamiętam całą historię to w dalszym ciągu potrafi wywołać u mnie niezliczoną gamę emocji. I podobnie jak za pierwszym razem, tak i teraz czuję ogromny niedosyt Twojej twórczości. Piszę, bo chcę abyś wiedziała, że są tu osoby, które z utęsknieniem czekają na Twój powrót, a z całą pewnością jest jedna, która będzie w nieskończoność powracała do tego bloga :)
    pozdrawiam i ściskam serdecznie, s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo Ci dziękuję:* Droga S., nie sądziłam, że kiedyś będę miała okazję czytać podobne słowa. Ja także ostatnio wróciłam do tej historii, chciałam na nowo ja poznać. Może to coś da?:) Kto wie :D

      Usuń
  15. Ja też wróciłam po latach i bardzo Ci dziękuję za to opowiadanie. Naprawdę wspaniałe wspomnienia :)

    Trzymaj się ciepło,
    Kirrey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również dziękuję :) Obiecuję do Cibie zajrzeć :)

      Usuń
  16. Trafiłam tu kilka dni temu i przeczytałam wszystko z zapartym tchem w kilka dni, w drodze do i z pracy, wieczorami, gdy dziecko już spało, z wypiekami na twarzy, aż mąż wypytywał co tam czytam ;) Wciąga na maxa! Nie wiem czy jeszcze tu zaglądasz, ale wiedz, że jestem pod ogromnym wrażeniem! Emocje, emocje i jeszcze raz emocje! Trzymałaś w napięciu do końca ;) epilog to faktycznie lukier, ale i tak dziękuję za tę cudowną historię... <3 na pewno jeszcze do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądam tutaj regularnie, niestety przez dłuższy czas nie mogłam się zalogować. Dlatego czekałam, aż będę mogła Ci odpisać osobiście, bo wiadomość od Anonima, nawet jeśli po stokroć przysięgałby, że jest Ivą Nerdą, nie byłaby zbyt wiarygodna.
      Tak więc gdy tylko mogłam tu wejść jako "ja", postanowiłam odpisać, dać znać, że ciągle tu jestem i czytam wszystkie komentarze.
      Bardzo dziękuję za to, co napisałaś. Moje serce rośnie z każdym słowem :
      Iva Nerda

      Usuń
  17. To się nadaje do druku, jest naprawdę dobrze napisane. Trafiłam tu dopiero teraz, trochę przypadkiem usłyszałam właśnie w ogóle o dramione i zaczęłam czytać z ciekawości. Przeczytałam w dwa dni, oberwało mnie od śmierci mojego dziadka, bardzo Ci za to dziekuję. Ostatni rozdział z tym znalezieniem się... Ciarki miałam. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  18. Początkowe rozdziały zdecydowanie nie nadają się do druku.. Szczerze mówiąc dalej nie mogę na nie patrzeć, ale przecież kiedyś obiecałam sobie i Wam, że je poprawie. Trudno:( życie do reszty mnie pochłonęło.
    Bardzo Ci współczuję Twojej straty. Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz wiedz, że nie jesteś sama. Pamiętaj o tym i bądź silna. Kiedyś, może nie teraz, ale kiedyś na pewno odnajdziesz szczęście.
    Dziękuję za ciepłe słowa. Ściskam najmocniej jak tylko potrafię.
    Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń
  19. 30 years old Programmer Analyst I Hedwig Ruddiman, hailing from Longueuil enjoys watching movies like My Gun is Quick and Puzzles. Took a trip to Durham Castle and Cathedral and drives a Bugatti Type 18 5-litre Sports Two-seater. blog

    OdpowiedzUsuń
  20. 46 years old Web Designer III Leland Shimwell, hailing from Earlton enjoys watching movies like Cold Turkey and Cryptography. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a GM Futurliner. na na tej stronie internetowej

    OdpowiedzUsuń
  21. Korzystacie z internetowych giełd oraz platform inwestycyjnych ? Poszukuje oraz analizuję temat i sądzę, że warto zainteresować się https://alebib.pl/trade360/. Co myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  22. Trafiłam na to opowiadanie niedawno, siadłam i w ciągu kilku dni je przeczytałam. Miło było znowu wrócić do świata HP w Twoim wydaniu, pomysł był bardzo ciekawy i całkiem przyjemnie się czytało. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń